Do pierwszej w tym roku edycji Pucharu Polski w gimnastyce sportowej mężczyzn pozostało niewiele ponad miesiąc. W Bydgoszczy o wysokie lokaty w kategorii seniorów oraz miejsce w kadrze na Mistrzostwa Europy w Montpellier będzie walczył Łukasz Borkowski.
Zawodnik MKS Gdańsk – Łukasz Borkowski, jest jednym z najbardziej utalentowanych przedstawicieli młodego pokolenia gimnastycznego w Polsce. Za sobą ma już starty w wielu zawodach międzynarodowych m.in. Mistrzostwach Europy w Birmingham czy Igrzyskach Młodzieży w Singapurze. Jako junior świetnie radził sobie na krajowej arenie. W minionym roku zdobył trzy medale Mistrzostw Polski (dwa złote oraz jeden srebrny) i zwyciężył w ogólnej klasyfikacji Pucharu Polski juniorów.

Łukasz Borkowski podczas wykonywania ćwiczeń na drążku
Aktualnie Łukasz pracuje nad swoją formą. Jak powiedział po ostatnim treningu, powoli wraca do wysokiej dyspozycji, jest wolny od kontuzji i czuje się bardzo dobrze. Ten rok będzie jednak trudniejszy dla młodego zawodnika. Borkowski „awansował” do kategorii seniorów i teraz będzie walczył z najlepszymi.
– „Raczej nie obawiam się startów w klasie mistrzowskiej, mam nadzieję, że to zawodnicy będą obawiać się mnie. Jestem bardziej ciekawy, ile brakuje mi do najlepszych seniorów. Chciałbym wiedzieć, czy jestem blisko, czy daleko.” – To stwierdzenie Łukasza napawa optymizmem przed zbliżającymi się w kwietniu zawodami Pucharu Polski, które będą dla Łukasza sprawdzianem, ale również szansą kwalifikacji do Mistrzostw Europy w gimnastyce.
Osiemnastolatek poczynił wielkie postępy na ćwiczeniach wolnych, koniu z łękami i skoku. Teraz wraz z trenerem Adamem Koperskim skupia się nad poręczami i drążkiem. – „To jest moja pięta Achillesa. Mam na tych przyrządach spore braki, które muszę zniwelować jak najszybciej.” – stwierdził Borkowski.
Kandydatów do startu w drużynie podczas europejskich zmagań w Montpellier jest wielu. Z pewnością do Francji pojedzie Roman Kulesza, który w styczniu uzyskał bilet na Igrzyska Olimpijskie. Pewniakami są również Adam Kierzkowski i Marek Łyszczarz. – „Będzie bardzo, bardzo ciężko dostać się do drużyny, ale to nie oznacza, że nie będę próbował. Jeżeli się nie uda, to nie koniec świata. Będę pracował nad ćwiczeniami wolnymi i nad koniem z łękami. Może uda się pojechać na zawody Challenger Cup”.